środa, 15 sierpnia 2012
Od Moon Light
Teraz wszystkie noce spędzałam w Damona.Teraz nie lubiłam samotności.Jakoś sobie nie wyobrażam inaczej żyć,ale bym się przyzwyczaiła.Z dala spostrzegłam Katrona biegnącego w moją stronę.Widać było że szybko biegnie.
-...M...Moon...Moon Light...-ciężko dyszał
Strasznie dyszał.
-Czy coś się stało?-z poważniałam i czekałam aż coś powie
-...w...w...wilki...
-Jakie wilki?!O co chodzi?!
Byłam już zdenerwowana i zarazem przerażona.
-Właśnie wracam z mrocznego lasu.Jakieś stado napadło mnie i kazało powiedzieć,że jak jeszcze raz ktoś wejdzie na ich teren to zaatakują nas i zabiją każdego kto wejdzie teraz do mrocznego lasu.
-Co?!Trzeba ostrzec inne wilki.Masz wypij to.
-Co to?
-Eliksir latania.Oszczędzimy czasu,jeśli polecisz.
Wypił go i pojawiły się skrzydła.
-Pamiętaj eliksir działa tylko przez dwie godziny!-krzyknęłam do niego
Teraz muszę...co to?Vanessa?!Nikogo nie było,ale słyszałam Vanessę.O nie!Vanessa i Kamilion!!!
Szybko wbiegłam do jaskini.
-Damon wstawaj!!!
Nic to nie poskutkowało.
-Kochanie...idziemy na wojnę...-to go postawiło na nogi,co jak co ale ochota do walki mu została.
-Wojna?Gdzie?
-Nigdzie...ale może zaraz być jak mi nie pomożesz.
-W czym?
-W tym żeby nie doszło do wojny,a teraz leć za mną!
Nie dałam mu nawet odpowiedzieć.Leciał za mną.A ja leciałam za głosem w mojej głowie.Dolecieliśmy na skraj Mrocznego Lasu.A tam leżała Vanessa obok w pół martwego Kamiliona.
-O nie!
Czym prędzej wylądowałam i zapytałam się Vanessy ja do tego doszło.Była cała zdruzgotana i płakała.
Ostrożnie podeszłam do Kamiliona.Przystawiłam łeb do jego pyska.Oddychał.To się liczyło.Był cały we krwi.Kazałam Damonowi przeszukać granice Mrocznego lasu czy nie ma tam jakiś wilków z naszej watahy.A ja w tym czasie zajęłam się Kamilionem.Był w opłakanym stanie,a jeszcze do tego słabł z każdą chwilą.Vanessa już nie mogła przestać płakać.Co teraz robić?!Już się załamywałam.Gdy nagle oślepił mnie blask słońca.
-No tak!Medalion!
Vanessa zamarła.Ostrożnie otworzyłam medalion i wlałam kroplę życia do pyska Kamiliona.Otworzył oczy.Ale niektóre rany musiały być zatrute,bo się nie zagoiły.
-Czemu niektóre rany się nie zagoiły?-spytała Vanessa
-Bo są zatrute.
-A co z zębem węża?
-Łatwo mówić.Nie mam go.
-Zaraz go zdobędę!
-Nie!To niebezpieczne.Musisz przy nim zostać.Nie mamy zresztą czasu na szukanie zęba węża.Zabierzemy go do pałacu w chmurach.
-Gdzie?
-Do mojego dawnego domu.Tam mają odpowiednie leki i się nim zajmą.Zaufaj mi.
-Ale jak go zabierzemy?
Ostrożnie na ziemi pazurem narysowałam okrąg.Weszłam do środka,usiadłam na pośrodku,zamknęłam oczy i zaczęłam mówić zaklęcie a na koniec zawyłam.Po krótkiej chwili przyleciał smok:
Wskazałam mu Kamiliona.On wziął go delikatnie pazurami i wzbijał się w powietrze.W tym samym czasie Damon przyleciał.
-Dobra,teraz lećmy za smokiem!
Ja ,Damon i Vanessa wzlecieliśmy ponad chmury.Lecieliśmy i lecieliśmy.Byliśmy setki kilometrów nad ziemią.Aż w końcu ujrzeliśmy pałac:
Smok położył Kamiliona przy drzwiach i odleciał.Drzwi były zbudowane z czystego kryształu.Powoli się otwierały.Vanessa i Damon oniemieli.A na nas już czekało pięciu mnichów.Od razu zabrali Kamiliona,a Vanessa poszła z nimi.Damon został przy mnie.
-Dziękuję Mistrzu że się nim zaopiekujesz.
-Nie ma sprawy.U nas szybko wróci do zdrowia.
-Mogę ci o coś jeszcze prosić?
-Zobaczę co da się zrobić...
-Mogła by tu zostać Vanessa dopóki Kamilion nie wyzdrowieje?
-Dobrze...a jeśli można spytać...
-Tak?
-Jak się stało że dostał tak poważnych obrażeń?
-Wilk z Mrocznego lasu go zaatakował...
-Biedny,muszę was ostrzec przed nimi,coś czułem że to niedługo się stanie.Lepiej ich nie lekceważyć.I niech nikt nie wchodzi na ich teren,bo może nie przeżyć.
Wpadłam jeszcze do Kamiliona.Leżał na łóżku zabandażowany,ale przytomny,a przy nim Vanessa.
-I jak się czujesz?
-Lepiej,dziękuję.
-A i możesz tu zostać Vanesso,dopóki nie wyzdrowieje.Potem wrócicie do nas.
-Już lecisz?
-Muszę,jestem Alfą.
Pożegnałam się i odleciałam z Damonem.Gdy przybyliśmy wszyscy się zebrali i nie wiedzieli o co chodzi.
-Słuchajcie!Od teraz nikt nie może wejść do Mrocznego lasu.Ten kto wejdzie...już może nie wyjść.
I odeszłam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz