-Ty Katron zostań tutaj.My polecimy po nią.-powiedział Damon
Wzbiliśmy się w powietrze i wlecieliśmy w szczelinę.Ostrożnie manewrowaliśmy by niczego nie dotknąć,bo w każdej chwili może nam na głowy spaść lawina kamieni.Powoli zbliżaliśmy się do rannej Landy.
Na miejscu Landa wyglądała gorzej niż u góry.Delikatnie szturchnęłam ją nosem i przystawiłam ucho.
-Oddycha ale ciężko.Musimy ją zabrać jak najszybciej na górę.
-Zostaw to mnie.
-A i nawet o tym nie myśl
-O czym?
-O tym żeby ją upuścić-powiedziałam z groźbą w głosie
-Czasami zapominam że umiesz czytać w myślach...
Przewrócił oczami o dał mi buziaka.Delikatnie wziął Landę na plecy i powoli wzbijał się z nią w powietrze.Gdy byli wystarczająco wysoko to przyszła czas na mnie.Asekurowałam Lande w razie czego.
-Ałaaa!!!
Otrząsnęłam się.Leżałam na półce skalnej.Poczułam zapach krwi.Wstałam na nogi i się obejrzałam.Z mojego barku leciała mi krew.Piekło to strasznie.
-Gdzie jest Damon i Landa?!
Zaczęłam panikować.
-Moon odwróć się.
To był Damon z Landą.Landa leżała na ziemi.
-Jak ja się tutaj znalazłam?
-Musiałaś być zamyślona bo nie zauważyłaś wystającego kolca i wpadłaś na niego tracąc przytomność.A ty wiesz jakie to jest trudne mieć kogoś na plecach i do tego w pysku???
-Nie przesadzaj.A tak z ciekawośći jak daleko jesteśmy od dna?
-Jakieś 6 metrów,ale do powierzchni zostało nam dobre 15 metrów.
-To na co czekasz?Lecimy.
-Ejejej!Nie tak szybko.Po pierwsze ja nie mam już siły,a po drugie ty nie dasz rady,bo jesteś ranna.
-A myślałam że to ty lubisz ryzykować?Możemy tu przenocować,ale tylko jedną noc!
-Jak sobie życzysz pani...
...
-Damon wstawaj!
-Czego?
-Już ranek,musimy stąd się wydostać.Bierz ją na plecy.
Teraz byłam uważniejsza.Z barku już nie leciała mi krew,ale dalej bolało.Lecieliśmy i lecieliśmy w górę.Już czułam zapach powietrza.Do oczy napłynęło mi jasne światło.Nareszcie!
-Co tak długo?-krzyknął Katron
-Mieliśmy nie zaplanowany postój-odpowiedział Damon i spojrzał na mnie
-Później ci wytłumaczymy trzeba zająć się Landą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz