Strasznie zamyślony ten... Kamalijon... Nie, Komalijaon... Gr... nie mam pamięci do imion. Postanowiłem, że pozwiedzam moje nowe miejsce pracy. Lecznica. Ktoś już tam był. Jakaś śliczna wilczyca. Miała blond włosy, niebieskie pasemko i śliczny uśmiech. Jakbym ją już gdzieś widział...
- Co ci dolega? - zapytała. Miła śliczny głos...
- Mnie? Nic. Ja tu będę pracował... A ty?
- Jestem medykiem - wpatrywała mi się wyczekująco.
- Y... ja też. Jestem Adanai - przedstawiłem się. - Jesteś drugim wilkiem jakiego poznałem.
- Kim był ten pierwszy? - zapytała.
- Ych... Coś jak Komalijon... Kamilon...
- Kamilion?! To mój partner. Ja jestem Vanessa. - nareszcie się przedstawiła.
Miała już partnera. Tego Kami...Komi... a zresztą.
- To co, oprowadzisz mnie? - zapytałem
- Tu nie ma co do oprowadzania. Jaskinia, parę leków i ziół. Wszystko jest podpisane. Tylko nie wleź w ogrze smarki! - ostatnie zdanie zawołała wychodząc. Chyba się uśmiechnęła.
Ja oczywiście nie wiedziałem o co chodzi, ale uważałem na wszystko, co nie wyglądało jak podłoże...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz