wtorek, 31 lipca 2012

Od Kankuro

Jak ja nie znoszę szczeniaków.Denerwują mnie i doprowadzają do szału.Ale na szczęście są tylko 2.Zaburczało mi w brzuchu.
-Hmm.....pora na obiadek-zaśmiałem się złowieszczo
Myślałem nad jakimś ogrem albo nad jakąś harpią.Zdecydowałem się na harpie.Polowanie na nie jest jak zabawa.Zawsze wygrywam.Stałem się niewidzialny.Dopiero w mrocznym lesie się ujawniłem.Jak zwykle pisała tabliczka z napisem "Zakaz wejścia.Grozi to śmiercią!".Olałem to.Od szczeniaka mieszkałem tam.W lesie czułem się jak w domu.Gdy złapałem trop to ruszyłem w pogoń.Po zapachu poczułem że to duża tłusta sztuka.Poruszałem się bezszelestnie.Miałem to opanowane.Oddech wyrównałem i tropiłem.Coś poczułem na  łapie.To był wąż.Ukąsił mnie.Spojrzałem błagalnie na węża.
-Hahaha...ale z ciebie głupi wąż.
Obnażyłem kły i pokazałem mu.
-Widzisz?Jestem odporny na jad węży bo sam mogę cię ukąsić,tyle że ty na mój jad nie jesteś odporny...
Wąż uciekał,ale teleportacja go zmyliła,a ja wtopiłem w niego kły.Po 10 sekundach nie żył.Rana na mojej łapie goiła.Niestety zgubiłem trop harpii.Od niechcenia zjadłem węża,bo już mi burczało w brzuchu.Mała teleportacja i...znalazłem się nad Akane.Spadłem na nią.
-Złaź ze mnie-warknęła rozzłoszczona
Leżałem oszołomiony.Coś poczułem.
-Aaałaaa!!!-odskoczyłem od niej
-Masz za swoje,następnym razem nie napadaj mnie bo to może się źle skończyć!-warknęła i odeszła
Głupia teleportacja.Musiałem coś sobie o niej pomyśleć.Tak się dzieje.Otrząsłem się i odszedłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz