-No,no,no...-zaśmiałem się złowieszczo
-Czego?!
-A myślałem że to ja będę Betą...
-Ty?!-prychnęła
-A nie???Jestem przystojny,silny i...
-I...?
-...zakochałaś się we mnie-odparłem zadowolony
-To nie prawda!-krzyknęła i się zarumieniła
-Taaak???To czemu jeszcze żyję i jestem w twojej watasze?
-Bo...bo...bo...
Wiedziałem że to prawda,od dawna ją o to podejrzewałem.Moon Light usiadła i zaczęła płakać.Jakaś część we mnie się wzdrygnęła..Usiadłem na przeciwko jej.Nie wiedziałem co zrobić.Intuicja coś mi podpowiadała,ale jakaś część mnie się powstrzymywała mnie.Walczyłem jakiś czas z samym sobą.Pierwsza część mówiła mi że ją olać,a druga że czas się zmienić i powiedzieć co się czuje.To przecież gdy ją ujrzałem coś we mnie wstąpiło,ale zniszczyłem TO.Nie potrzebowałem watahy.Nagle Moon Light przestała płakać,ale łzy w oczach miała nadal i popatrzyła się na mnie.
-Kocham Cię-wyszeptała
Rzuciła mi się w łapy i znowu zaczęła płakać.
-Tak bardzo cię kocham,od samego początku kiedy cię zobaczyłam-wypłakała
W tym momencie poczułem coś.Ulgę.Zły czar prysł.Rogi na mojej głowie znikły.Odwzajemniłem przytulenie.
-Też Cię kocham...
Moon Light odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie.
-Damon twoje...twoje rogi zniknęły...
-Wiem,byłem zaczarowany,ale ty mnie odczarowałaś.Bardzo długo na to czekałem.
Spojrzałem jej w oczy,a ona w moje.Tak długo szukałem sposobu by zdjąć z siebie tą klątwę,a teraz go znalazłem.Miłość.Czułem się wolny.
-Dziękuję Moon Light-powiedziałem jej na ucho i ją mocno przytuliłem i dałem jej całusa
Spojrzała mi w oczy i skoczyła na mnie i odwzajemniła mój pocałunek.Leżała na mnie.Wpatrywaliśmy się ciągle w oczy.Nigdy jej takiej szczęśliwej nie widziałem.Wstałem i kazałem jej iść za mną.Doszliśmy do wodospadu.Była ciemna noc.Księżyc był w pełni.Świetliki latały wokół nas.Kazałem jej trzymać zamknięte oczy.
-Możesz otworzyć
Otworzyła i oniemiała.Ujrzała taki widok:
-Ale to jeszcze nie koniec...
Czekaliśmy chwilę a ku naszym oczom ukazała się zorza.Lśniła wszystkimi kolorami tęczy.Położyliśmy się na brzegu i podziwialiśmy.Od czasu do czasu dając sobie buziaka i śmiejąc się.
-Popływamy?-rzuciłem
-Czemu nie?
Woda była ciepła.Nurkowaliśmy.
-Chodź pokażę Ci coś-odparłem
Podpłynęliśmy pod wodospad,zanurkowaliśmy i okazało się że to była jaskinia wysadzana kryształami.
Wyszliśmy z wody,otrzepaliśmy się.
-Ależ to jest piękne,skąd znasz to miejsce?
Widać było że jej się to podoba.
-Jak byłem mały przez przypadek tu trafiłem jak mnie gonił bóg Ognia.Schroniłem się.Woda mnie chroniła jak i kryształy,które są magiczne i czerpią moc z wody.
Moon rozglądała się i nie mogła uwierzyć własnym oczom.
-Od teraz masz mnie tu zabierać tak często jak się da...
-Czego sobie życzysz moja kochana.
Ułożyłem się wygodnie na skale i czekałem na Moon.Wróciła po paru minutach.Położyła się przy mnie i westchnęła.
-Czy coś się stało?-odparłem
-Nie...po prostu nie mogę uwierzyć że to się dzieje naprawdę...
Dałem je buziaka.
-A teraz?
-Teraz to co innego.-uśmiechnęła się zadziornie i rzuciła się na mnie
Nasza miłość nie znała granic.Kochamy się jak dwa szczeniaki.Czyż to nie jest cudowne...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz