Miło jest sobie czasami pospacerować samej. Wybrałam się do lasu obok naszego terytorium. Nie przejęłam się tabliczką o zakazie wstępu. Szłam sobie niewzruszona, gdy nagle jakiś gamoń skoczył na mnie i powalił. Miałam ochotę przywalić mu w pysk, ale zeskoczył ze mnie i rozbawionym głosem zapytał:
- Hej! Jesteś nowa, co?
- Możliwe - odpowiedziałam bez zapału. Miałam ochotę iść dalej, ale bez niego.
- Jestem Axel, i też tu jestem od niedawna. Ta duża, niebieska ze skrzydłami przestrzegała mnie, żebym tu nie wchodził, ale...
- Rozgadany jesteś, co? - przerwałam mu.
- Ta... Ajć, przepraszam. Jak ty się nazywasz?
- Skoro musisz wiedzieć to Aela.
- Ładnie. Czemu to dołączyłaś?
- Bo nie było tam ciebie - odparłam zgryźliwie.
- U... zadziorna. Jeszcze się do mnie przyzwyczaisz - uśmiechnęłam się skrycie. Ten gamoń był na swój sposób uroczy...
- Wiesz co, muszę spadać...
- Może dasz się zaprosić na małe polowanko jutro wieczorem? - wypalił w ostatnim momencie.
- Nie kręci mnie to. Próbuj dalej - uśmiechnęłam się porozumiewawczo.
Zostawiłam gamonia samego. Myślałam, żeby po niego wrócić, bo miał tak zszokowaną minę, że nie wiem czy trafiłby z powrotem. Jednak po paru godzinach jednym okiem widziałam, że kładzie się niedaleko i od razu zasypia. Uśmiechnęłam się mimowolnie i zrobiłam to samo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz