środa, 11 lipca 2012
Od Laury
Wstałam bardzo wcześnie. Słońce mocno dogrzewało... Ale czułam w sobie mieszankę dobra i zła... Było mi bardo niedobrze. Brzuch bolał mnie okropnie. Nawet jakieś liście nie pomogły, które dała mi Mon ( tak ja sobie przezywam) Miałam złe przeczucie więc postanowiłam wybrać się do wyroczni. Zawołałam chyba.. Santosa! Słyszałam tylko piękny śpiew za to nic nie widziałam.... Gdy dotarłam do siedziby Wyroczni , ona widać mnie już oczekiwała. Była cała radosna i powiedziała - Spodziewajcie się nowego wilczka w stadzie! - usłyszałam i powiedziałam - Ale pani kto wyda go na świat??? Wtedy wskazała na mnie i odpowiedziała ledwo słyszalnym głosem - To wilczątko zrodzisz ty moja droga. Będzie to jedynak... Co!? - Już wszystko zrozumiałam.. .Niedawno czytałam lekturę którą pożyczyła mi Alea. Jedynaki rodzą się z nieczystej miłości... Najczęściej są owocami grzechu którego dopuścił się On lub Ona. Jeżeli ja nie traktowałabym mego dziecka poważnie wyrocznia by je usunęła. Ale wyraźnie dane było mi go urodzić. - Ale jakież imię będzie nosić pani??? - Ona powiedziała - Nicolas. Pochodzi to z łaciny wilczej i jest odpowiednikiem słowa - waleczny. - Dobrze pani... Dziękuje. Odpowiedziałam i pomknęłam do watachy. Natychmiast udałam się Do Mon i powiedziałam jej że niebawem przyjdzie na świat Nicolas mój syn... Zbadała mnie powiedziała że faktycznie jestem w ciąży i zniewiadomo jakiego powodu się rozpłakałam... Nicolas miał przyjść na świat już niebawem....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz