-Na co wy się gapicie!-warknąłem
Wszyscy się odsunęli i rozeszli.Chyba niepotrzebnie dołączyłem do tej watahy-pomyślałem i odleciałem
W dole zobaczyłem pięknego,dużego bawoła.Bez zastanowienia ruszyłem na niego.Zanim się nie obejrzał leżał martwy.Wtopiłem kły i się rozkoszowałem mięsem.Gdy skończyłem i spojrzałem że mięsa zostało mniej więcej płowa,pomyślałem żeby ja zanieść dla innych wilków.Chwyciłem mocno zębami i wzbiłem się ponad drzewa.Słońce mnie ślepiło.Chyba coś do mnie leci...Aaaaa!Zderzenia nie dało się uniknąć.Bez zastanowienia rzuciłem się na tego wilka.Przycisnąłem go na skale.
-Ała!
-Dziwisz się?!Przez ciebie straciłem posiłek!-warknąłem
Wilk stanął.
-Ekhem!
Była to Moon Light.
-I tak to twoja wina!
-Moja?!-warknęła
Stała nade mną i nagle zawyła.Nie wiedziałem o co chodzi.
-Co się tak gapisz!?Tak mną rzuciłeś że łapę sobie złamałam!
-Trzeba było uważać-odparłem bez uczuć
Musiałem sprawdzić czy nie blefuje i uderzyłem w nią.
-ZWARIOWAŁEŚ!!!!TO BOLI!!!!
-Tylko musiałem się upewnić...
-Tak,że coś czuje w porównaniu do ciebie!
Nigdy nikt tak do mnie nie powiedział.Wtedy do głowy przyszła mi myśl...
-Daj łapę
-Nie!
-Daj łapę!
Może być ci trochę zimno.Zbliżyłem pysk do łapy i chuhnąłem.
-Może to nie zastąpi lodu,ale na razie musi wystarczyć,ale sama musisz lecieć,nie będę cię targał-powiedziałem i odleciałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz